cz. l
Historia miłości do Słowa
„Chciałem już być księdzem jak miałem osiem lat, ale mama nie pozwoliła mi wyjechać z domu, więc powiedziałem mamie, albo mi pozwolisz wyjechać, albo ucieknę. Wyjechałem, znalazłem się w świecie zupełnie innym od tego mojej rodziny. Znalazłem się w Toskanii [w klasztorze kamedułów] i tam od piątej klasy podstawowej dali mi do rąk Ewangelię, Nowy Testament. I gdy czytałem płakałem, bo się wzruszałem. Miałem wtedy jakieś dziesięć, jedenaście lat. Później kontynuowałem, byłem wierny czytaniu jednej strony Nowego Testamentu codziennie. Dla mnie mieć Biblię w ręku oznaczało mieć Jezusa blisko siebie. Chciałem absolutnie wejść w rozumienie tekstu. Pozostał mi zwyczaj, że nie zasypiałem, jeśli przedtem nie przeczytałem przynajmniej jednej strony”.
(Innocenzo Gargano OSBCam., fragmenty rozmowy)